No patrzcie, zapomniałam, że mam coś takiego jak blog. No ale ostrzegałam, że w prowadzeniu bloga jestem kiepska x).
Ale wracając do tematu... oto kilka moich ostatnich szkicy- rysunków wykonanych ProMarkerami.
Szlamowy potworek.
Jakaś czacha w stylu oldschool tattoo
Fanart do gry "The Journey"
Ostatnio miałam blokadę twórczą i problemy osobiste, które jak później się okazały nie były aż tak straszne, przez co praktycznie nic nie rysowałam. Na szczęście, mój narzeczony dość twardo stąpa po ziemi (o ile nie gra w LoL'a czy Torchlight'a), i mnie postawił na nogi poniekąd (coś w stylu "weź się ogarnij, bo szkodzisz sobie i mnie przy okazji". Zadziałało ). Tak więc wzięłam się za siebie psychicznie i rysunkowo. Psychicznie, czyli wykonuje codziennie "ćwiczenia" na pozytywne myślenie, wiarę w siebie, itp. Bo ciężko za coś się zabrać, gdy uważasz się za życiową niedorajdę i najchętniej schowałabyś się pod kocem. A rysunkowo... no cóż, "ćwiczenie czyni mistrza", tak więc będę ćwiczyć. Głównie kolorowanie i tła, bo kreskę jako taką już mam... chyba x).